Vera Buck - „Runa”



Lata biegną, technika i wiedza nieustannie idzie do przodu. To co dla naszych przodków mogło być nie do pomyślenia, dla nas jest na porządku dziennym. Podobnie w medycynie, gdzie niegdyś proste choroby sprawiały, że lekarze rozkładali ręce, a dziś możemy bezproblemowo je wyleczyć. Dzisiaj chciałabym opowiedzieć o książce, co do której mam bardzo mieszane uczucia.

Jesienne czytanie


Mamy jesień w pełni, choć za oknem może tego nie widać. Jesienią zawsze czytałam więcej książek, lubię zaszyć się z kubkiem kawy/herbaty w fotelu pod ciepłym kocem i po prostu czytać. Dziś się to nie zmieniło, ale czas się skurczył. Jednak mimo wszystko każdą wolną chwilę poświęcam na lekturę. Co czytam jesienią, czy mam jakieś szczególnie ulubione gatunki? O tym w dzisiejszym wpisie.

Taco Hemingway - „Cafe Belga”


„Nigdy nie mów nigdy” to zdanie mogłoby spokojnie posłużyć jako moje życiowe motto. Jeszcze parę lat zasłuchiwałam się w muzyce rockowej i metalowej i ani mi się śniło słuchać czegoś innego. W okresie studiów zaczęłam wpuszczać do swojego muzycznego światka inne utwory, które niekoniecznie należały do wyżej wymienionych gatunków. Wszystko zmieniło się, kiedy mój mąż zaraził mnie rapem chrześcijańskim, z którego płynnie przeszłam do innych rapowych utworów. Dziś częściej w głośnikach gości rap niż rock i stąd też kilka słów na temat albumu „Cafe Belga”. Nie pomyślałabym, że będę tutaj mówić o płycie polskiego rapera młodego pokolenia jakim jest Taco Hemingway. Nie będzie to typowa recenzja, bo mnie rapowemu laikowi nie wypada recenzować płyty z tego muzycznego gatunku.

Aleksander R. Michalak - „Denar dla szczurołapa”


Książki, których dzieje się coś tajemniczego i złowrogiego zawsze mnie do siebie przyciągają niczym magnes. Najszybciej wciągam się w fabułę, nie potrafię oderwać od lektury etc. Kiedy przeczytałam wzmianki o „Denarze dla szczurołapa” Aleksandra R. Michalaka już wiedziałam, że to coś dla mnie. To była pierwsza książka od czasu wydania „Harry’ego Pottera i Insygnii Śmierci” na którą czekałam z takim oczekiwaniem. Wcześniej żadna książka nie wydała mi się tak interesująca, aby czekać na moment, kiedy będę mogła ją wreszcie kupić. Czy się zawiodłam? Wszystkiego dowiecie się z dzisiejszej recenzji.

Rojst (2018)

Długo zbierałam się, żeby tutaj powrócić. Franek skończył już rok, więc i ja postanowiłam wrócić z urlopu macierzyńskiego na bloga. Myślałam, że już nie wrócę, ale ilość włożonej pracy w postawanie tego mojego małego świata przekonała mnie, że warto wrócić. Pierwszy wpis po „przerwie” nie będzie o książce, a o serialu. Polskim serialu.

Moje hobby #1 – Tam, gdzie mogę być kimś innym


Pasje trzeba pielęgnować do tego chyba nikt z nas nie ma złudzeń. Każdy z nas ma swoje hobby, które sprawia mu satysfakcję i radość. Niekiedy zdarza się, że z różnych względów na jakiś czas musimy zrezygnować z pewnych pasji. Jednak miłość do pewnych spraw pozostaje. Tak właśnie było u mnie. Zrezygnowałam ze swych marzeń w drugiej klasie liceum, czyli jakieś 9 lat temu [o zgrozo!], później na momencik lampka się zapaliła. Wątek ten przewinął się raz na studiach i częściowo związany był z moją pracą licencjacką. Dziś porozmawiamy o...

Ile przeczytałam książek w 2017 roku i dlaczego tak mało?

Co roku spotykamy się z wszelakiej maści wyzwaniami czytelniczymi. Nie ukrywajmy czytelnictwo w Polsce leży i kwiczy. Niestety. Należę do tej mniejszości osób, które książki czytają i wręcz uwielbiają taki sposób spędzania wolnego czasu. Odkąd prowadziłam bloga wyznaczałam sobie cele ilości przeczytanych na dany rok. Po co? Czy czytamy dla liczb?