Tłumaczenie winnego


Tłumaczy się winny, a ja się tak czuję. Nie było mnie na blogu miesiąc [a i tak częstotliwość potów była bardzo znikoma]], mało co w tym miesiącu przeczytałam, może jakieś artykuły i wpisy na blogach. Zniknęłam, bo pochłonęła mnie fotografia. Myślałam, że daję radę pogodzić jedno z drugim, ale kiedy tylko miałam czas robiłam i przerabiałam zdjęcia dyplomowe lub inne, które w między czasie się napstrykały, szukałam pracy [a to zabijało mi mnóstwo czasu] i wreszcie chciałam spędzać czas z moim Mężczyzną, z którym oglądaliśmy seriale, filmy i graliśmy w całkiem ciekawą grę planszową [która również pochłaniała czas]. Nie znalazłam czasu na bloga i trudno było mi się skupić, bo głównie tutaj o skupienie, a nie o chęci chodziło, nad czytaniem. Źle mi z tym okropnie, ale nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem. Przepraszam!

Myślę, jednak, że teraz powrócę już do normalnego trybu pracy, a recenzje będą pojawiać się regularnie. Mam mnóstwo pomysłów na posty, jutro bądź w środę pojawi się stos ostatnich miesięcy, opowiem  Wam także nieco więcej na temat fotografii i zaproszę do mojego świata [pochwalę się dyplomową sesją]. Jak tylko przygotuję nagrody odbędzie się mały konkurs. Mam nadzieję, że już nie zniknę i wrócę do normalnego trybu. Jeszcze raz bardzo Was przepraszam...