Moje hobby #1 – Tam, gdzie mogę być kimś innym


Pasje trzeba pielęgnować do tego chyba nikt z nas nie ma złudzeń. Każdy z nas ma swoje hobby, które sprawia mu satysfakcję i radość. Niekiedy zdarza się, że z różnych względów na jakiś czas musimy zrezygnować z pewnych pasji. Jednak miłość do pewnych spraw pozostaje. Tak właśnie było u mnie. Zrezygnowałam ze swych marzeń w drugiej klasie liceum, czyli jakieś 9 lat temu [o zgrozo!], później na momencik lampka się zapaliła. Wątek ten przewinął się raz na studiach i częściowo związany był z moją pracą licencjacką. Dziś porozmawiamy o...
...teatrze. Choć na spektaklu w prawdziwym teatrze byłam z jakieś 6-7 lat temu to wcale nie znaczy, że żadnego przedstawienia od tamtej pory nie widziałam. Kiedy mogłam z radością chodziłam na spektakle grup teatralnych z mojego miasta. To mnie jednak nie zadowala, nie oglądać sztuki teatralne było moim marzeniem, a grać w nich!

Muszę przyznać, że długo się zastanawiałam czy warto. Jakby nie było to dodatkowy czas. Trzeba znaleźć czas na próby, czas na przeczytanie scenariusza. Uwierzcie, że przy małym dziecku to nie lada wyzwanie, ale udaje się. Niestety przez lata zgubiłam gdzieś wypracowaną dykcję i pewność siebie, ale wciąż sprawia mi to tyle samo radości co 9 lat temu. Teatr to jedyne miejsce, gdzie mogę stać się kimś innym. Wcielić się w kogoś kim nigdy nie będę, przenieść się 50 lat wstecz bez wehikułu czasu. Tęskniłam za tym. Kiedy szłam do gimnazjum marzyłam o dwóch karierach, jedną z nich było aktorstwo - ja naprawdę poważnie myślałam o studiach na PWST! A drugą weterynaria, ale to odrębny temat. Nauka tekstu, wchodzenie w rolę, utożsamianie się z graną postacią - to właśnie to czego mi tak brakowało. Nie zdradzę szczegółów na temat swoich dwóch ról, z którymi przyjdzie mi się zmierzyć już niebawem, ale obie postacie bardzo mi się podobają.

Do powrotu za drugą stronę kurtyny skłoniło mnie spróbowanie czegoś nowego, ale równocześnie znanego mi już. Wcielanie się w różne postacie było mi bliskie od bardzo dawna, a występy przed szerszą publicznością nigdy nie były dla mnie problemem, o ile nie mówimy o improwizacji - wtedy sprawy mają się gorzej i ja po prostu w takim momencie odpadam - śmiech bierze nad mną górę. Teatr to jedynie miejsce, gdzie mogę stać się kimś innym, niż muszę być Olą Liszewską - żoną, matką i blogerką z fotograficznym zacięciem, ale mogę stać się amerykańską plotkarą z lat 60. albo paryską pokojówką, wiecie to wspaniałe.

A Ty jakie masz hobby?

P.S. Wpis miał się pojawić tydzień temu, ale próby mnie pochłonęły. Niebawem opowiem Wam o innych swoich pasjach, czekajcie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz