J.P. Monninger - „Droga do ciebie”


Miłość potrafi zapukać do naszych bram niespodziewanie. Najczęściej pojawia się wtedy, kiedy najmniej tego oczekujemy, kiedy idealnie rozplanujemy sobie życie. Wielka miłość potrafi wywrócić życie do góry nogami. Taka historia spotkała Heather w książce autorstwa J.P. Monninger pod tytułem „Droga do ciebie”.


Zanim opowiem wam o moich wrażeniach z lektury „Drogi do ciebie” pozwólcie, że napiszę wam kilka słów o autorze powieści. J. P. Monninger wykłada na wydziale anglistyki uniwersytetu Playmouth State, co ciekawe mieszka w przebudowanej stodole w pobliżu rzeki Baker. Zasadniczo nie czytuję książek z gatunku romansu, głównie dlatego, że finał mnie nie zaskakuje. Coś jednak przyciągnęło mnie do „Drogi do ciebie”, czy słusznie?

„Jeśli chcesz odejść, odejdź. Nie wyciągaj szuflad, jeżeli nie zamierzasz ich opróżnić.”
Heather Mulgrew właśnie skończyła studia i razem z przyjaciółkami wybrała się w podróż po Europie. Wszystko co chciała zobaczyć i zamierza zrobić skrupulatnie sobie zaplanowała. Nie przewidziała jednak tego, że się zakocha. W pociągu do Amsterdamu spotyka chłopaka, który szybko zawraca jej w głowie. Jaki rozwinie się romans Jacka i Heather? Czy ta miłość zdoła przetrwać?

Cóż to była za książka. „Droga do ciebie” wciągnęła mnie od pierwszego zdania i do samego końca czytałam ją z wypiekami na twarzy. To opowieść miłosna, która wyciśnie z nas łzy. Romantyczna, nieprzewidywalna (na swój sposób) historia miłości dwójki osób, która zmierzyć musi się z niemałą trudnością. Muszę przyznać, że „Droga do ciebie” bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła. Rzadko sięgam po literaturę romantyczną, ale powieść J. P. Monningera okazała się być doskonałą pozycją na letnie dni, niekoniecznie wieczory.

Wykreowani przez J.P. Monningera bohaterowie mogą wzbudzić od razu sympatię, albo wręcz odwrotnie. Przyznać muszę, że postać Heather ciężko było mi polubić od pierwszych stron, czego nie mogę powiedzieć o Jacku. Autor stworzył takich bohaterów, którzy w swoich zachowaniach są prawdziwi i auntentyczni, nie widać w nich sztuczności. Akcja powieści toczy się w zawrotnym tempie, a język sprawia, że czyta się ją lekko i przyjemnie. Z wielkim bólem serca odrywałam się od lektury „Drogi do ciebie”, co w przypadku powieści z tego gatunku zdarza mi się niezwykle rzadko. Narracja w książce prowadzona jest pierwszoosobowo oczami Heather, co również sprawia, że całość odbiera się jako przyjemną i lekką książkę. Cóż, nie oszukujmy się spodziewałam się, że dostanę kiepską historię miłosną, przewidywalną jak zwykle i tyle będzie z mojej lektury. Okazało się jednak, że owszem „Droga do ciebie” była dla mnie odrobinę przewidywalna, ale na pewno nie mogę powiedzieć, iż była to kiepska historia miłosna. Sam romans Heather i Jacka przebiegał naturalnie, tak jak rozpoczyna się 90% związków.

Bezapelacyjnie mogę polecić książkę J.P. Monningera „Droga do ciebie”, gdyż jedno jest pewne dostarczy nam ona wielu wrażeń. Od rozbawienia po wzruszenie. To nie tylko lektura idealna na letnie dni, świetnie sprawdzi się również w czasie zimowych wieczorów, kiedy będziemy chcieli sobie przypomnieć wakacyjne dni.


Za możliwość przeczytania bardzo serdecznie dziękuję Wydawnictwu Czarna Owca

Kathryn Ormsbee - „Milion odsłon Tash” [PRZEDPREMIEROWO]


RECENZJA PRZEDPREMIEROWA: PREMIERA 17.08.2017r.
Sława, popularność. Zdobyć je można w różny sposób, w krótkim czasie, bądź budowaną latami. Internet sprzyja zdobywaniu popularności, dziś sława mierzona jest w liczbie lajków i obserwujących. Książka o której dzisiaj chcę trochę powiedzieć to opowieść o zwykłej dziewczynie, która nagle stała się popularna, przed Wami „Milion odsłon Tash” Kathryn Ormsbee.

Nie czytałam książek takich jak „Fangril” czy „Girl online”, jakoś omijałam te książki o internetowej sławie. Powieść Kathryn Ormsbee jednak mocno mnie zaintrygowała, stąd też postanowiłam sięgnąć po „Milion odsłon Tash”. Spodziewałam się lekkiej i przyjemnej lektury, a co otrzymałam? O tym zaraz się dowiecie. Zanim jednak opowiem o moich wrażeniach z lektury trochę słów o autorce, która wydaje się być niezwykle barwną postacią. Wchodząc na jej stronę internetową już się uśmiechamy (keormsbee.com), Kathryn Ormsbee mówi o sobie, że jest dziewczyną, która pisze historie o magicznych światach i nastolatkach, a inspiruje się serialami internetowymi zainspirowanych twórczością Tołstoja, a także uwielbia ubrania z lat 60., muzykę z lat 70., filmy z lat 80., a sama urodziła się w latach 90.

Tash Zelenka wraz z przyjaciółmi realizuje serial internetowy „Nieszczęśliwe rodziny”, który luźno opiera się na „Annie Kareninie” Lwa Tołstoja. Pewnego dnia liczba oglądających i obserwujących kanał drastycznie idzie w górę. Jak ta nagła popularność wpłynie na Tash i jej przyjaciół?

Bałam się, że „Milion odsłon Tash” mnie zawiedzie, że mocno odczuję fakt, iż to pozycja kierowana do młodzieży, a ja już te lata mam dawno za sobą. Nic bardziej mylnego. Kathryn Ormsbee w swojej powieści oprócz wątku nagłej popularności poruszyła także inne, takie jak m.in. zmaganie z chorobą, czy relacje rodzinne. Książka nie jest nudna, cały czas dowiadujemy się czegoś nowego o bohaterach, a czyta się ją lekko i szybko. To świetna pozycja na upalne dni, ale nie tylko. Z Tash i jej przyjaciółmi łatwo się utożsamić (choć ja nie należę do osób, które gonią za lajkami), gdyż wielu nastolatków dąży do popularności, czy to na YouTube, czy na Instagramie. Kathryn Ormsbee w swojej książce ukazała cenę popularności, a także to jak wpływa ona na relacje pomiędzy nami a przyjaciółmi.

Nie spodziewałam się po „Milion odsłon Tash” tego co otrzymałam na jej kartach. Choć wykraczam już poza wiek, dla którego kierowana jest ta książka, mimo wszystko czytało mi się ją niezwykle przyjemnie. To naprawdę dobra pozycja na odsapnięcie od codziennych obowiązków, jest lekka i nie wymagająca. Co najważniejsze bohaterowie nie są płytcy, ale każdego z nich wyraża coś innego, co różnorodni, a co za tym idzie sama fabuła także taka nie jest. Z ogromną przyjemnością przeczytałabym kontynuację „Milion odsłon Tash”, gdyż ciekawa jestem dalszych losów Tash i jej przyjaciół, a także przyszłości kanału bohaterki.

Z czystym sumieniem polecam książkę Kathryn Ormsbee nie tylko młodzieży, ale także tym, którzy szukają ciekawej i lekkiej lektury na wakacyjne wyjazdy. „Milion odsłon Tash” można polubić za jej nieprzewidywalność i sposób snucia akcji. Z przyjemnością kiedyś powrócę do tej powieści.


Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Otwarte/Moondrive