Jessica Knoll - Najszczęśliwsza dziewczyna na świecie


Szczęście, każdy z nas dąży do tego, aby być szczęśliwym. Mamy rożne sposoby, różne wyznaczniki szczęścia. Dla każdego znaczy bowiem ono coś zupełnie innego. Niekiedy traumatyczne przeżycie sprzed lat zmienia nas na tyle, że pragniemy, aby reszta naszego życia była pełna sukcesów i spokoju. Dzisiaj chciałabym wam opowiedzieć na temat książki „Najszczęśliwsza dziewczyna na świecie”, którą miałam okazje niedawno przeczytać.


To debiut Jessici Knoll, autorka, aby napisać tę książkę porzuciła pracę w „Cosmopolitan”. Czy słusznie? Zaraz o tym opowiem. „Najszczęśliwsza dziewczyna na świecie” ma naprawdę ładną i przykuwającą wzrok okładkę, która zachęca nas, aby sięgnąć po to co jest w środku.  Zaczynałam czytać ją z lekkimi obawami… ale co było potem?

Ani pracuje w jednej z nowojorskich gazet, w niedługim czasie ma wyjść za mąż, za mężczyznę swojego życia. Dobrze usytuowanego. Niby jest szczęśliwą osobą, jednak przeszłość nie daje łatwo o sobie zapomnieć. Ani w okresie szkoły średniej przeszła małe piekło. Wszystko do niej wraca, kiedy zgadza się wystąpić w filmie dokumentalnym opisującym wydarzenia z przeszłości kobiety. Czy Ani jest rzeczywiście szczęśliwa? A może tylko udaje?

„Najszczęśliwsza dziewczyna na świecie” pozornie na początku wydawała mi się nudna, ale później wraz z rozwojem akcji i poznaniem „przeszłości” Ani zaczęła być ciekawa i wprost nie mogłam się od niej oderwać. Jak zaczęła trzymać w napięciu, tak nie przestała do ostatnich stron, a finał zaskoczył mnie do reszty. Czytało się lekko, choć sama historia do takich nie należała. Autorka posługuje się językiem, który trafia do czytelnika i sprawia, że akcję śledzi się z wypiekami na twarzy. Nie spodziewałam się tak wiele od tej książki, a otrzymałam ciekawie napisany thriller, który zasługuje na uwagę.

Warto sięgnąć po „Najszczęśliwszą dziewczynę na świecie” choćby z powodu niebanalnej historii. Można powiedzieć, że to książka o zmaganiu się z demonami przeszłości. Jessica Knoll zaliczyła naprawdę udany debiut, powieść przypadła mi do gustu i chętnie w przyszłości przeczytam inne spod pióra autorki. Mogę tylko serdecznie polecić i życzyć przyjemnej lektury.


Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Znak Literanova

Katarzyna Michalak - Zemsta


Zemsta może przybierać różne oblicze. Czasami realizujemy ją od razu, czasem po namyśle jej zaniechamy. Niekiedy jest ona formą żartu, a innym razem jest brutalna i pochłaniająca ofiary. Te kilka moich słów będzie wstępem do recenzji książki Katarzyny Michalak pod tytułem „Zemsta”.


Katarzyna Michalak jest autorką wielu poczytnych książek. Na temat jej powieści czytałam bardzo dużo różnych opinii, aż w końcu sama postanowiłam zapoznać się z twórczością tej pani. Wybór, zupełnie przypadkowo, padł na „Zemstę”, nie wiedziałam, że to kontynuacja „Mistrza”, o którym czytałam różne recenzje. Jaka, więc okazała się być nowa powieść pani Michalak?

Raul de Luca ukrywa się w Teksasie, ponieważ rzekomo zginął on dwadzieścia lat wcześniej w swojej posiadłości Villarosa na Cyprze. Pewnego dnia przybywa do niego przyjaciel, który oznajmia, że zginęli jego przyjaciele Sonia i Paweł, a ich córka Marie jest w poważnym niebezpieczeństwie. Raul wraz ze swoim synem Tristanem ruszają do Europy wypowiedzieć mafii ostateczną zemstę. Nikt z żyjących nie podejrzewa, że legendarny Raul de Luca nie zginął po postrzale dwadzieścia lat wcześniej. Czy Raul przeżyje starcie?

Opis książki wskazywał na to, że mamy do czynienia z ciekawym kobiecym kryminałem, ale już spojrzenia na okładkę rodziło w nas pytanie: „Co może się kryć na kartach tej powieści?”. Muszę przyznać, że kiedy spojrzałam pierwszy raz na oprawę, miałam mieszane uczucia co mogę znaleźć w środku. Nie powinnam oceniać książki po okładce, ale tym razem moje obawy były uzasadnione. Czytając „Zemstę” nie wiedziałam czy powinnam śmiać się z poziomu tej książki, czy jednak z tego samego powodu płakać. Męczyłam tę powieść, czytało mi się ją ciężko, choć przyznać trzeba, że pojawiały się tam momenty, które potrafiły zaciekawić.

Język, jakim została napisana „Zemsta”, także nie należał do górnolotnych, co także przemawiało nad tym, iż książkę czytało się niezbyt dobrze. Dialogi pojawiające się w powieści były płaskie i niedopracowane. „Zemsta” ma potencjał, jednak jest on zupełnie niewykorzystany. Całość sprawia wrażenie zmieszania telenoweli z kiepskim filmem sensacyjnym, a to nie jest dobre połączenie.


Cóż, na zakończenie mogę powiedzieć, że „Zemsta” okazała się być książką dosyć kiepską. Tym razem książka nie sprawdziła się jako nieco lżejsza powieść, bo jej czytanie mocno mnie zmęczyło. Spodziewałam się, czegoś lepszego, choć pewnie wielu osobom może się nowa książka pani Katarzyny Michalak spodobać, mnie jednak ona zupełnie nie przypadła do gustu. 

Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Znak Literanova

Louise Lee - Ostatnia prowokacja


Prywatny detektyw odkryje to co chcemy zatuszować, ale tylko zawodowa prowokatorka da nam podstawy do tego, że nasz mąż, partner jest oszustem i tylko z nami pogrywa. Sztuka prowokacji nie jest jednak łatwa, pokierowanie tak drugą osobą, żeby przyznała się do swoich grzeszków to nie łatwa manipulacja. Dzisiaj o książce Louise Lee o tytule „Ostatnia prowokacja”, która zrobiła na mnie…

„Uwaga, ważne: w życiu trzeba zawsze szukać oparcia w pewnikach.”*


Nie znałam wcześniej autorki, ale jej bio sprawiło, że z ogromną radością sięgnęłam po „Ostatnią prowokację”. Dlaczego? Bo Louise Lee, kiedyś była nauczycielką geografii, ale pewnego dnia znudziła ją ta praca i postanowiła zostać prywatnym detektywem. A teraz napisała książkę, „Ostatnia prowokacja” to pierwszy tom z cyklu powieści o Florence Love.

Florence Love jest prywatnym detektywem specjalizującym się w prowokacjach. Praca nie sprawia jej wiele kłopotów, kiedy Florence wynajmuje nie jaka Alice, które chce dowiedzieć się, czy jej chłopak Scot „Scat” Delaney jest jej wierny. Sprawa jest o tyle trudna, że Florence ma tylko 9 dni na to, aby zdobyć to na czym jej zależy.

„Ostatnia prowokacja” porwała mnie od pierwszej strony do ostatniej. Czytałam tę książkę z lekkim niedowierzaniem i z ogromną ciekawością przerzucałam kartka za kartką. Louise Lee stworzyła powieść detektywistyczną, ale lekką i z humorem. Stworzyła postać, którą naprawdę można polubić, choć główna bohaterka czasami mnie irytowała swoim zachowaniem. To idealna powieść z detektywistyczną nutą dla kobiet. To o czym warto wspomnieć to fakt, iż  „Ostatnia prowokacja” to książka pełna nietuzinkowego humoru, który podany jest lekko strawnie.

Cóż więcej mogę powiedzieć, „Ostatnia prowokacja” to naprawdę wspaniała książka, którą czytało naprawdę lekko i przyjemnie. Z czystą i niewymuszoną radością sięgnę po dalsze losy Florence Love, bowiem finał powieści mocno mnie zaintrygował. Mogę tylko polecić tę książkę i życzyć przyjemnej lektury.

* str.37 „Ostatnia prowokacja” Louise Lee


Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję wydawnictwu Czarna Owca

Stos marcowy #33 [#3/2016]

Przyszedł w końcu czas na zaprezentowanie Wam moich nabytków marca. Nie spodziewałam się, że do mojej biblioteczki trafi, aż tyle książek (no nie tylko książek). Kilka z nich już za mną, na zdjęciu brakuje jednej, która pojechała z moją siostrą do Gdańska, ale nie przedłużając zapraszam Was do szerszego zapoznania się z moim obfitym marcowym stosem.


Wstać znowu o ludzkiej porze - Joshua Ferris
Ta książka już za mną. Spodziewałam się po niej więcej, ale nie była to zła książka. Więcej dowiecie się z recenzji.

Ostatnia prowokacja - Louise Lee
Ta książka już za mną, recenzji można spodziewać się już niebawem. Byłam bardzo jej ciekawa, ale jaka się okazała powiem dopiero w recenzji.

Cuda przeszłości - Chantel Acevedo
Bardzo intryguje mnie ta powieść, akcja rozgrywająca się na Kubie, dla mnie państwie zagadce. Już ostrzę sobie na nią pazurki.

Najszczęśliwsza dziewczyna na świecie - Jessica Knoll
Aktualnie czytana przez mnie pozycja, mocno reklamowana. Na razie nic więcej Wam nie powiem.



Wariatka - Joanna Jodełka (wyd. Świat Książki)
Nic dodać, nic ująć. Znakomity thriller i w dodatku polski. Mój ulubieniec marca. Zostawiam Was z odnośnikiem do recenzji.

Winda- Magdalena Knedler (wyd. JanKa)
Niezwykła książka, nie łatwa w odbiorze, ale bardzo interesująca. Mam nadzieję, że już niedługo uraczę Was recenzją owej książki. 
Nie będę każdej z tych książek opisywała, ale trafiła mi się prawie cała seria książek Camili Läckberg oraz dwa inne tytuły dla mnie całkowicie tajemnicze. Zobaczyć i można Marka Krajewskiego i jego W otchłani mroku, które już niedługo będziecie mieli okazję wygrać.

Na koniec już zostawiłam swoje zakupy, czyli przytaczaną już przez mnie biografię malucha oraz grę komputerową [moje must have], którą już niedługo zainstaluje na swoim komputerze i z wielką radością wejdę w świat Wiedźmina.

A Was coś szczególnie zainteresowało? Coś czytaliście, macie w planach?