Vera Buck - „Runa”



Lata biegną, technika i wiedza nieustannie idzie do przodu. To co dla naszych przodków mogło być nie do pomyślenia, dla nas jest na porządku dziennym. Podobnie w medycynie, gdzie niegdyś proste choroby sprawiały, że lekarze rozkładali ręce, a dziś możemy bezproblemowo je wyleczyć. Dzisiaj chciałabym opowiedzieć o książce, co do której mam bardzo mieszane uczucia.


Po „Runę” autorstwa Very Buck sięgnęłam po dużej ilości pozytywnych opinii, także tematyka powieści wydała mi się niezwykle interesująca. XIX wiek i ówczesne sposoby na leczenie schorzeń neurologicznych i psychiatrycznych w połączeniu z pewną zagadkową sprawą kryminalną niezwykle mnie zaintrygowało. Jednak czy to wystarczyło? O tym opowiem wam w tej recenzji.

Vera Buck niemiecka pisarka, studiowała dziennikarstwo, już w czasie studiów pisała teksty do radia, telewizji i gazet. „Runa” to jej debiutancka powieść, która jest mieszanką powieści historycznej (pojawiające się w książce autentyczne nazwiska lekarzy), kryminału i thrillera medycznego.

Runa trafia do Salèpetère jako ciekawy przypadek. Wykazuje ona niezwykłą odporność na hipnozę, sprawia wrażenie nierozumiejącej otaczającego ją świata. Podczas jednego z pokazów hipnozy doktora Charcota młody aspirant medycyny Jori Hell postanawia spróbować wyleczyć dziwne dolegliwości dziewczynki, a tym samym zdobyć upragniony dyplom doktora. W tym samym czasie odkrywane są makabryczne zabójstwa, które przerażają o tyle bardziej, gdyż towarzyszą im dziwne znaki. Co zabójstwa mają wspólnego z Runą, tego oczywiście nie zdradzę.

Nie wiem czego oczekiwałam po tej książce. Ciężko mi powiedzieć, że mnie zachwyciła, ale nie mogę też stwierdzić, że „Runa” mnie rozczarowała. Była ciekawa, ale przeciętna. Były w niej fragmenty, które bardzo mnie nudziły i sprawiały, że miałam ochotę odłożyć książkę, ale wygrywała moja ciekawość, chęć dowiedzenia się o co tak naprawdę chodzi. Finał naprawdę zaskakuje, choć czytelnik czuje lekki niedosyt, chce więcej. Już tak mam, że kiedy w książce bohaterami są dzieci jestem bardziej wyczulona i tak było w przypadku „Runy”. Nie to, że się bałam w trakcie czytania, ale przeczytane treści w jakiś sposób zostały w mojej psychice. Przeraża mnie, że w taki sposób dochodzono do znanych nam dzisiaj rozwiązań w medycynie.

„Runa” to ciekawa propozycja na jesienne wieczory. Książka jest tajemnicza, ciężko stwierdzić kto stoi po której stronie. Zaskakuje, choć mogłaby być lepsza. Po raz pierwszy od dłuższego czasu nie wiem co myśleć o przeczytanej przez mnie książce. W związku z czym nie polecę jej, ani nie będę odwlekać od lektury. To chyba taka powieść na której temat każdy sam powinien wyrobić sobie zdanie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz