Obiektywnie #3


Dawno nie było postu z serii Obiektywnie, ale było mi trudno zebrać te kilkanaście kadrów, aby Wam je pokazać - miałam bardzo napięty grafik [wróć inaczej: przychodziłam padnięta]. Nowa praca, nowe zadania i nowe Obiektywnie dla Was... 


Na moich włosach zawitała intensywna miedź, która pobędzie ze mną na pewno do października, a co potem? Tego jeszcze nie wiem :)
Mnie ten toczek nie pasuje, kot też chyba nie jest z niego zadowolony. Trzeba z niego zrezygnować i znaleźć inną opcję.
W końcu mam Wiedźmina i sobie gram...

I kadr z gry, ale jestem już dalej, dużo dalej...

Oglądanie filmu z kotem, bo kot też chętnie film obejrzy.

Kolejny koncert Tau za mną, bez przygód w drodze do, znów mocny. Znów wspaniały.

Taki ładny tangramowy domek, tylko szkoda, że z 14 elementów, a nie 7. 

Rzadko kupuje lakier do paznokci, ale czasami coś mnie tknie.

Ogrody Daisy na pszczyńskim rynku, tylko czemu ja nie zabrałam aparatu?

Cinquecento time
Selfie z RymCerze (DjYonas i Bęsiu), osatnio jedynie koncerty, na które chodzę to koncerty rapowe. Gdzie się podziała moja rockowa dusza?
I na koniec Niunia, jak zawsze, która bardzo chciała być na tym zdjęciu :)




Melanie Raabe - Pułapka


Czym jest pułapka? Słownik języka polskiego, mówi nam, że to zasadzka lub urządzanie, które ma za zadanie udowodnić komuś jakąś winę lub zranić. Jak wiemy pułapki mogą przybierać różny „kształt”, jednak działanie wszystkich skupia się w jednym celu złapać winowajcę lub szkodnika. Dzisiaj właśnie chciałabym opowiedzieć kilka słów na temat książki Melanie Raabe właśnie o tytule „Pułapka”.

„Pułapka to urządzenie służące do łapania lub zabijania. Dobra pułapka powinna mieć dwie cechy: być niezawodna i prosta” *


Melanie Raabe to nie tylko pisarka, ale także scenarzystka, dziennikarka, aktorka i blogerka. Interesują ją historie budzące kontrowersje i te niecodzienne, a w swoich powieściach zawsze idzie pod prąd. Mniej więcej taką informację o autorce, możemy przeczytać na okładce książki, nigdy wcześniej nie spotkałam się z twórczością pani Raabe, a czy „Pułapka” rzeczywiście okazała się być książką inną od wszystkich, o tym przekonacie się za chwilę.

Linda Conrad jest autorką bestsellerów, która od kilkunastu lat nie opuszcza swojego domu, gdyż dokładnie dwanaście lat wcześniej była świadkiem zabójstwa swojej młodszej siostry. Zdążyła zapamiętać twarz mordercy, ale ten nie został schwytany, jednak wciąż jego twarz nawiedzała ją w snach. Pewnego dnia rozpoznaje mordercę w jednym z dzienników telewizyjnych, postanawia napisać książkę, która będzie pułapką na zabójcę jej młodszej siostry.

Cóż, powieść Melanie Raabe wciągnęła mnie niemal od razu. Czytałam ją z zapartym tchem, jednak niestety do pewnego momentu, później książka mi się rozwlekła, ale nadal czytało się ją dosyć przyjemnie. Nie zaskoczył mnie jednak, w ogóle finał powieści, a szkoda, bo „Pułapka” zapowiadała się całkiem nieźle.

Autorka pisze lekkim językiem, przez co całość jest łatwa w odbiorze i czyta się ją szybko. Początkowo denerwowały mnie wstawki z powieści Lindy Conrad, w której opisywała ona zabójstwo swojej siostry, a która miała być pułapką na zabójcę, jednak później na tyle przywykłam do tych fragmentów, że nawet ich oczekiwałam, bo byłam ciekawa tamtego finału. „Pułapka” to thriller psychologiczny, który pozwala nam wniknąć głęboko w odczucia bohatera, co powoduje, że odbiór tej książki może być różny.

Podsumowując „Pułapka” to ciekawie skonstruowany thriller, ale jest on przewidywalny, niestety. Na plus i to duży zasługuje język jakim powieść została napisana, bo to sprawia, że książka jest dla nas interesująca i nie potrafimy się od niej oderwać.

*  cytat pochodzi z książki „Pułapka” Melanie Raabe, str. 89

Za możliwość przeczytania bardzo serdecznie dziękuję Wydawnictwu Czarna Owca


Dlaczego nie czytam?!


Czytanie jest nudne. W zasadzie po co w ogóle czytasz ten tekst. To bez sensu. Tak jak i całe to czytanie książek, o co tyle szumu, przecież...


Po pierwsze: czytanie w ogóle nie rozwija, te książki jakby przez grafomanów pisane. Już lepiej obejrzeć film, tam to przynajmniej akcja jest. Nie muszę wysilać wyobraźni, bo wszystko od razu widzę.

Po drugie: po co w ogóle rozbudzać naszą wyobraźnię, potem jeszcze coś mi się w nocy będzie wydawać, nie, nie to nie dla mnie.

Po trzecie: przecież na czytanie nie ma w ogóle czasu przecież Facebook sam się nie przejrzy, trzeba zobaczyć tego nowego faceta Oli, koniecznie! Najlepiej trzy razy, bo raz to za mało. Pamiętaj dzień bez facebooka to dzień stracony! W pociągu przecież tłum ludzi, jak tu czytać, nie ma opcji.

Po czwarte: Nuda. Przecież lektury szkolne ciągnęły się jak flaki z olejem, że niby są książki, które można lubić. Pierwsze słyszę!

Po piąte: Te wszystkie książki albo trzeba kupić, albo wypożyczyć. Miejsca to zajmuje, kurz zbiera, a pamięć krótka i potem kary pieniężne z biblioteki przychodzą.

Niestety dożyliśmy takich czasów, kiedy widok człowieka czytającego w pociągu czy autobusie jest rzadkością. Wielu spośród nas nie mieli książki w ręku ani razu w ciągu roku. To straszne fakty, chyba się ze mną zgodzicie. Przez dwa miesiące codziennie obserwowałam co robią ludzie w trakcie jazdy pociągiem, pomiędzy dwiema stacjami, bo przez całą resztą zagłębiłam się w lektury ciekawych i mniej ciekawych książek. Na palcach jednej ręki mogę policzyć osoby, które podobnie jak ja czytały w pociągu książkę, zdecydowana większość słuchała muzyki (niestety dało się słyszeć, że to muzyka nie audiobook) albo przeglądała strony na smartfonie. Nasuwa mi się wobec tego pytanie, dlaczego polskie społeczeństwo nie czyta? 

A Ty co powiesz na ten temat?

Remigiusz Mróz - Ekspozycja

Seryjny morderca? A może zabójstwo z ukrytym motywem? Krwawa wendetta? Te trzy pytania to mój wstęp do znakomitego polskiego kryminału, który niedawno miałam okazję przeczytać. W końcu, bowiem zapoznałam się z twórczością Remigiusza Mroza, a na swój pierwszy ogień wzięłam „Ekspozycję”.

Wstyd się do tego przyznać, ale cały czas tylko czytałam opinie na temat książek Remigiusza Mroza zamiast samych powieści. W końcu jednak zdecydowałam się na „Ekspozycję”, czyli serię z komisarzem Forstem. Jak upłynęło mi moje pierwsze „spotkanie” z panem Mrozem?

Zakopane. Giewont. Policja znajduje na krzyżu ciało człowieka, w jego ustach funkcjonariusz Wiktor Forst znajduje starożytną monetę. Czyżby ofiara nie była przypadkowa? Czyżby za zbrodnią stał seryjny morderca? Tego komisarz Forst pragnie się dowiedzieć, jednak ktoś bardzo nie chce, aby prawda została ujawniona.

Nie będę ukrywać, że rozpoczynając „Ekspozycję” byłam nastawiona na coś nadzwyczajnego. Na całe szczęście autor mnie nie zawiódł, bo ten tytuł czytało się znakomicie. Akcja rozgrywała się szybko i kartka za kartą byłam coraz bardziej zdumiona pomysłowością autora. To co najbardziej mnie jednak urzekło w powieści Remigiusza Mroza to fakt, iż miała ona swoje odbicie w polskiej historii.

Śledziłam stronę za stroną z wypiekami na twarzy, zastanawiając się co mogę znaleźć dalej. To w książkach sobie bardzo cenię, ich nieprzewidywalność. Finał, jaki zgotował nam autor całkowicie mnie zaskoczył. To naprawdę kawał dobrej literatury. Autor pisze z lekkością, choć sama fabuła wcale taka nie jest, przede wszystkim potrafi zainteresować czytelnika od pierwszej strony do samego końca. Warto sięgnąć po ten tytuł.


To na pewno nie było moje ostatnie spotkanie z Remigiuszem Mrozem, „Ekspozycja” sprawiła, że mam ochotę na więcej. Jeżeli Ty wciąż się wahasz, czy przeczytać czy nie, mówię Ci otwarcie i całkiem szczerze – naprawdę warto!

Rozstrzygnięcie rozdania "W otchłani mroku"

Tydzień minął, więc czas na wyłowienie szczęśliwca, do którego powędruje książka Marka Krajewskiego W otchłani mroku. Liczba osób, które się zgłosiły nie była wcale mała, a wybór tej, do której powieść powędruje zrzuciłam na "barki" komputera. Czy chcecie poznać zwycięzcę? Wiem, że chcecie... nie będę Was trzymać w niepewności, ale wiesz co jeśli chcesz poznać do kogo uśmiechnęło się szczęście kliknij...
Na samym początku, każdej z osób, które się zgłosiły przyporządkowałam numery od 1 do 9:
następnie przystąpiłam do losowania:
system wygenerował liczbę 3, która została przyporządkowana:
 Pani Lecter

Bardzo serdecznie gratuluję, mail z informacją już poszedł - czekam do 3 dni na odpowiedź. Wszystkim pozostałym osobom bardzo dziękuję za udział w rozdaniu, myślę, że niebawem znów coś dla Was znajdę. 

Chantel Acevedo - Cuda przeszłości

Przeszłość, zawsze może do nas powrócić w opowieściach i wspomnieniach. Historie z dawnych lat, które słyszymy możemy usłyszeć bywają różne. Niektóre są przyjemne, inne budzą kontrowersje czy obrzydzenie. „Cuda przeszłości” Chantel Acevedo to właśnie książka, która jest jedną wielką opowieścią. O tym, czy warto sięgnąć po „Cuda przeszłości” dowiecie się z tejże recenzji.

„Ale miłość, w swojej najpełniejszej formie, też jest swego rodzaju huraganem, w którego centrum panują cisza i spokój” *


Do sięgnięcia po powieść Chantel Acevedo zachęcił mnie fakt, iż jej akcja rozgrywa się krótko po przewrocie Fidela Castro na Kubie. Wcześniej nigdy nie słyszałam o autorce, jednakże „Cuda przeszłości” były lekturą ciekawą i chętnie kiedyś sięgnę po inne rzeczy spod pióra Chantel Acevedo.

Nad Kubą gromadzi się potężna Flora, jeden z najbardziej niszczycielskich huraganów w historii ludzkości. Kilkoro kobiet, w tym Maria Sirena zostaje umieszczonych w dawnej rezydencji gubernatora. W trakcie „oczekiwania” na możliwość powrotu do swoich domów Maria Sirena zaczyna snuć opowieść o swoim życiu. Historię pełną zawirowań losu, ale pełną miłości i nadziei, którą z każdym słowem wlewa w swoje towarzyszki. Mowa w tych opowieściach o ciężkich czasach dążenia do niepodległości przez Kubańczyków, o tyranii i bólach wojny.

Cuda przeszłości” to naprawdę niesamowita powieść, od której naprawdę ciężko jest się oderwać. Każda historia Marii Sireny sprawia, że czytamy ją z zapartym tchem, nie mając pojęcia co zdarzy się za chwilę. Całości dopełnia lekki i łatwy w odbiorze język, w którym pojawiają się zwroty zarówno hiszpańskie słowa, które urozmaicają całość książki. To książka która idealnie nada się na wiosenne wieczory z winem w ręku, czy innym napojem.

Powieść Chantel Avecedo to książka pełna nadziei o tym, iż każde prześladowanie się kiedyś kończy, a wspomnienia pozostają w nas na zawsze. Po Cuda przeszłości” warto sięgnąć, bo te historie ukażą nam, na co powinniśmy zwrócić uwagę w naszym życiu i jak jedna decyzja może je odmienić.

Nie spodziewałam się tak wiele po tej książce, a naprawdę pozytywnie się zaskoczyłam. Czas poświęcony na „Cuda przeszłości” naprawdę nie został zmarnowany. Jeśli Cię przekonałam do sięgnięcia po ten tytuł pozostaje mi życzyć Ci tylko przyjemnej lektury.

* cytat pochodzi z książki Cuda przeszłości str. 332

Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu Czarna Owca

Lois Duncan - Korytarzem w mrok"


Kto z nas nie marzył, aby uczyć się w niecodziennej szkole, w której nie będzie tylko nudnych zajęć. Czasami dla niektórych marzenia się spełniają zmieniając się w koszmar. Dzisiaj chciałabym Wam opowiedzieć o książce „Korytarzem w mrok” Lois Duncan, którą niedawno miałam okazję czytać.


Z twórczością Lois Duncan spotkałam się po raz pierwszy, ale chętnie po lekturze „Korytarzem w mrok” sięgnę po twórczość autorki. Lois Duncan napisała „I know what you did last summer”, czyli literacki pierwowzór „Koszmaru minionego lata”, czyli horroru, który o ile nie każdy go widział to przynajmniej o nim słyszał. Jaka jednak okazała się nowa książka autorki?

Kit zostaje przyjęta do szkoły z internatem – Blackwood – sprawia ona wrażenie idealnej. Mała liczba uczennic, bo kryteria jakie musiały spełnić, aby dostać się do szkoły są nie co inne, niż do większości szkół. Tajemnica Blackwood jest jednak bardziej mroczna, niż wydaje się na początku. Co kryje się za murami szkoły? Tego będzie musiała dowiedzieć się Kit ze swoimi szkolnymi koleżankami.

„Korytarzem w mrok” to niezbyt gruba książka, która wciąga od pierwszej strony. Napięcie narasta powoli dochodząc do makabrycznego finału. Lois Duncan stworzyła powieść od której nie sposób się oderwać, czytało się ją lekko, choć w trakcie lektury włos jeżył mi się na głowie, a krew marzła mi w żyłach. Autorka sprawnie połączyła to racjonalne i łatwo wytłumaczalne z tym, czego nie można udowodnić nauką.

Czytając „Korytarzem w mrok” naprawdę się bałam, bo książka pokazała, że z siłami ciemności nie ma żartów. To pozycja, która zachwyci zarówno tych młodszych, jak i tego nie co bardziej dojrzałego czytelnika. „Korytarzem w mrok” jest lekturą na jeden wieczór, gdyż nie należy ona do opasłych tomisk, o czym już wspomniałam. Dodatkowo język książki jest lekki, choć to co dzieje się na stronach powieści wcale nie jest już takie przyjemne.

Ze swojej strony gorąco polecam „Korytarzem w mrok”, bo jest to pozycja, która pobudzi nasze zmysły i sprawi, że włos zjeży nam się na głowie. Pozostaje mi tylko życzyć Ci przyjemnej lektury, bo warto.


Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Czarna Owca

Rozdanie wygraj "W otchłani mroku" [ZGŁOSZENIA ZAMKNIĘTE]

Dzisiaj mam na dla Was szybki konkurs. Do wygrania jest "W otchłani mroku" Marka Krajewskiego, książka nie jest nowa - raz czytana. Zgłoszenia przyjmowane są do 9 maja, a żeby wygrać książkę wystarczy tylko zgłosić swoją chęć w sposób napisany poniżej:

E-mail:
Hasło: Chcę wygrać W otchłani mroku

Zasady konkursu:

  1. Organizatorem konkursu jest autorka bloga Ukryta za kartami książek.
  2. Nagrodą jest książka z mojej biblioteczki, czytana
  3. Konkurs trwa od 02.05.2016 r. do 09.05.2016 r. (23:59)
  4. Za wypełnienie zadania konkursowego przyjmuje się napisanie w komentarzu na blogu podanego hasła.
  5. Będzie mi miło, jeżeli udostępnisz na swoim blogu baner konkursowy, nie jest to jednak warunek konieczny.
  6. Zwycięzca zostanie wyłowiony drogą losowania
  7. Nagrodą jest W otchłani mroku Marka Krajewskiego
  8. Ogłoszenie wyników nastąpi do 7 dni od data zakończenia konkursu.
  9. Wygrany zostanie poinformowany drogą mailową po rozstrzygnięciu konkursu. W przypadku braku odpowiedzi do 3 dni od wysłania maila nagroda zostaje przekazana komuś innemu.
  10. Adres do wysyłki musi znajdować się na terenie Polski.
Zachęcam do wzięcia udziału w konkursie!